kod_genetyczny.jpgdr Dorota Frączek                                                                                                      19.10.2024

Monogenizm czy poligenizm?

Co jakiś czas wraca jak bumerang spór o to, który z poglądów jest słuszny: poligenizm czy monogenizm, czyli czy ludzkość pochodzi od jednej pary, czy od wielu. Zwolennicy monogenizmu powołują się na opisy stworzenia świata i człowieka zawarte w Księdze Rodzaju. Twierdzą też, że poligenizm przeczyłby prawdzie o grzechu pierworodnym. Zwolennicy poligenizmu natomiast przytaczają teorie naukowe.

Zajrzyjmy zatem do Starego Testamentu, aby przeanalizować znajdujące się tam teksty. Znajdujemy tam dwa opisy stworzenia świata i człowieka. Pierwszy, młodszy, napisany w tradycji kapłańskiej, ma formę hymnu. Pamiętajmy, że w Piśmie Świętym gatunki literackie mają znaczenie teologiczne. Drugi, starszy, napisany w tradycji jahwistycznej, ma formę opowiadania dydaktycznego.

Pierwszy opis ukazuje Boga stwarzającego świat słowem. Bóg mówi: „Niech się stanie”, i tak się dzieje. Przez kolejnych sześć dni stwarza najpierw byty nieożywione, takie jak gwiazdy, księżyc, słońce, dzień, noc, ziemię, następnie rośliny, zwierzęta, zaczynając od mniej doskonałych, a kończąc na ssakach, i wreszcie w dniu szóstym stwarza człowieka. Bóg rzekł: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam... Tak stworzył Bóg człowieka na swe wyobrażenie, na wyobrażenie Boga go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1, 26-27). Podczas gdy Bóg wszystko, co stworzył, określa jako dobre, o człowieku mówi, że jest bardzo dobrym dziełem stworzenia. Niektórzy naukowcy, w tym fizycy i biolodzy, doszukują się w nauce poparcia dla tezy, że rzeczywiście ta kolejność stwarzania miała miejsce. Chcą w ten sposób uwiarygodnić biblijny opis stworzenia świata i człowieka.

Z tego tekstu dowiadujemy się, że świat został stworzony z niczego przez Boga, że On  jest autorem wszelkich praw rządzących światem. Dowiadujemy się też, że człowiek jest do Niego podobny, ponieważ jest osobą, a także mowa jest o małżeństwie, ale dwa ostatnie wątki nie będą poruszane w tej analizie.

Drugi opis jest bogaty w symbolikę, która była właściwa dla tradycji jahwistycznej. I na tej symbolice chciałabym się zatrzymać, ponieważ jest ona istotna dla naszego tematu. Oto co mówi drugi opis: „Wtedy to Jahwe Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą” (Rdz 2, 7). Ziemia w tradycji jahwistycznej jest symbolem czegoś materialnego, a w tym przypadku chodzi o to, że człowiek ma ciało. Potem Bóg tchnął w nozdrza tchnienie życia, czego nie zrobił stwarzając zwierzęta. Tchnienie jest czymś, czego nie można dotknąć ani wziąć do ręki, symbolizuje zatem duszę, która - tak jak to tchnienie - jest niematerialna i nieuchwytna; zresztą dopiero dzięki niej człowiek otrzymuje życie.

Dalej czytamy: „Wtedy to Jahwe sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie i gdy spał, wyjął jedno z jego żeber, a miejsce to zapełnił ciałem. Po czym Jahwe Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę. A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, mężczyzna powiedział: «Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta»” (Rdz 2, 21-23). Żebro dla jahwistycznego pisarza jest symbolem równorzędności. Ponadto oznacza także, że mężczyzna i kobieta mają taką samą naturę, czyli obydwoje są ludźmi, bo są z tej „samej kości”.

Ważne jest także to, że gdy Bóg „budował” niewiastę, mężczyzna był pogrążony w głębokim śnie. Oznacza to, że mężczyzna nie miał żadnego udziału w stworzeniu niewiasty; ona, podobnie jak on, bezpośrednio pochodzi od Boga. Z tego opisu dowiadujemy się więc, że: 1) mężczyzna i kobieta pochodzą od Boga; 2) człowiek posiada ciało i duszę. Nietrudno zauważyć, że podobne wnioski odnajdujemy także w pierwszym opisie.

Idąc nieco dalej, tam gdzie czytamy: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2, 24), widzimy, że tutaj, podobnie jak w pierwszym opisie, również chodzi o małżeństwo. Autor biblijny wyraźnie mówi, że małżeństwo jest związkiem jednego mężczyzny i jednej kobiety.

Autorzy biblijni, choć opisują stworzenie świata i człowieka, nie skupiają się na antropogenezie i kosmogenezie, a scenariusz stworzenia służy jedynie przekazaniu prawdy teologicznej. Nie są to opisy historyczne, lecz dydaktyczne. Sposób powstania świata i pojawienia się człowieka jest przedmiotem nauk szczegółowych, a nie teologii. Dla autora biblijnego ważne było przekazanie prawdy, że przyczyną sprawczą jest Bóg.

Księga Rodzaju ukazuje pierwszą parę jako winowajców popełnienia grzechu pierworodnego, który przekazywany jest wszystkim ludziom. Grzech ten rzutuje na cały świat: „Do mężczyzny zaś [Bóg] rzekł: «... przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu»” (Rdz 3, 17). Szczególnie destrukcyjne skutki dotknęły naturę ludzką. I tutaj ważne jest zagadnienie natury ludzkiej, czym ona jest i jak ją rozumieć.

Natura w ujęciu filozoficznym, krótko mówiąc, to zespół cech, dzięki którym byt jest tym, czym jest. Mówiąc w dużym skrócie, można powiedzieć, że natura ludzka to takie cechy jak bycie osobą, która jest rozumna, wolna, zdolna do miłości i zapodmiotowana (idąc za myślą św. Tomasza z Akwinu) w duszy. Do natury człowieka należy także posiadanie ciała.

Grzech pierworodny dotknął całą naturę ludzką, a więc i ciało, i duszę. Niektóre skutki tego grzechu są opisane w Księdze Rodzaju, inne wynikają z tych opisanych. I tak pojawiły się choroby, a w konsekwencji śmierć ciała, znój pracy, bóle rodzenia, a więc cierpienie, chęć dominacji, niemożność bytowania w niebie. Istotne jest to, że znajduje się tam również protoewangelia, czyli pierwsza zapowiedź odkupienia człowieka. Bóg zwraca się do węża, który symbolizuje diabła, tymi słowami: „Wtedy Pan Bóg rzekł:... Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3, 14-15). Szatan, zgodnie z tą zapowiedzią, został pokonany przez Chrystusa na krzyżu, dzięki czemu człowiek odzyskał dostęp do nieba. Dzięki ofierze krzyżowej otrzymaliśmy narzędzia zbawcze, czyli wszystkie sakramenty, a w tym chrzest, który gładzi grzech pierworodny i wyciska niezatartą pieczęć na duszy, a nie na ciele.

Idąc za myślą zwolenników monogenizmu, można by stwierdzić, że grzech pierworodny jest przekazywany w genach, coś na wzór zniekształconej formy do pieczenia, z której każde ciasto będzie zniekształcone. Tymczasem dusza jest stwarzana przez Boga za każdym razem indywidualnie. Nie jest przekazywana ani zrodzona, jest stwarzana zgodnie z przedstawionymi opisami. A zatem monogenizm nie jest konieczny do obrony prawdy o grzechu pierworodnym.

Katechizm Kościoła Katolickiego (KKK 404) porusza problem sposobu przekazywania grzechu w taki sposób: „Przekazywanie grzechu pierworodnego jest jednak tajemnicą, której nie możemy w pełni zrozumieć.” Skoro grzech pierworodny jest przekazywany naturze ludzkiej, a nie tylko ciału, to doszukiwanie się argumentu genetycznego nie ma sensu. Dusza bowiem, która przynależy do natury ludzkiej, nie ma genu i pochodzi bezpośrednio od Boga.

Czy zatem ma sens prowadzenie dysput teologicznych o monogenizmie lub poligenizmie? Myślę, że doszukiwanie się antropogenezy i kosmogenezy na podstawie wyżej przytoczonych opisów i nauk szczegółowych jest błędem metodologicznym. Innymi słowy, na inne pytania odpowiada Pismo Święte, a na inne pytania odpowiadają nauki szczegółowe.

                                                                                                            

Zgłoś nadużycie Dowiedz się więcej