
dr Dorota Frączek 27.11.20121
KOŚCIÓŁ O MIGRANTACH
Migracje nie są niczym nowym na ziemi. W tym roku obchodzony był już 107 dzień migranta i uchodźcy.
Obecny problem na wschodniej granicy Polski zachęca do usłyszenia głosu Kościoła w sprawie migrantów.
Jan Paweł II w 1985 roku powiedział że zjawisko migracji powstaje często na skutek prześladowań politycznych, religijnych, ideologicznych, etnicznych. Ale jednocześnie zaleca: „„ażeby na wszelki sposób pomnażano wysiłki zmierzające do słusznej oceny, z punktu widzenia ludzkiego, politycznego i socjologicznego, złożonego zjawiska migracji w jego dramatycznych i niepokojących aspektach ujemnych” (1 Kościoły lokalne wobec emigrantów (1985), w: Jan Paweł II, Orędzia na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy 1985-2005, oprac. Ks. Wojciech Necel SChr, Hlondianum, Poznań 2009.)
A zatem należy rozważnie podejść do tematu. Aspektów rozważań papież nie podaje, ale może być ich nieskończenie dużo. Odnosząc się do obecnej sytuacji na granicy możemy sprawę rozważać co najmniej w trzech płaszczyznach zadając trzy fundamentalne pytania:
1. Czy ludzie sprowadzeni przez reżim białoruski to jeszcze uchodźcy czy już agresorzy i najeźdźcy?
2. Czy przyjęcie ich lub tylko przepuszczenie przez granicę i to w sposób mało kontrolowany jest bezpieczny dla obywateli Polski?
3. Czy sytuacja ta nie jest zaplanowanym i celowym działaniem politycznym Łukaszenki wobec Polski i Europy?
Papież Jan Paweł II z jednej strony zwraca uwagę i nawołuje do otwartości przyjmujących, ale również do otwartości migrantów: „Oczywiście, podobnie jak przynaglam katolików, aby wyróżniali się w okazywaniu solidarności nowym członkom swoich wspólnot, wzywam też imigrantów, aby uznali, że mają obowiązek odnosić się z szacunkiem do przyjmujących ich krajów i respektować prawa, kulturę i tradycje narodu, który ich gości. Tylko w ten sposób rozwijać się będzie harmonijne współżycie społeczne” (Przeciw przejawom rasizmu, ksenofobii i skrajnego nacjonalizmu (2003), w: Orędzia na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy 1985- 2005, oprac. Ks. Wojciech Necel SChr, Hlondianum, Poznań 2009.)
Rozpatrując sytuację na granicy należy zatem zapytać w myśl powyższych słów:
1 Czy owi ludzie zostali zmuszeniu do opuszczenia kraju z powodu wojny, prześladowań, rasizmu?
2. Czy owi ludzie opuścili swe domu z powodu głodu ?
3. Czy owi ludzie są gotowi na otwarcie się na państwa do których zmierzają albo na państwa od których oczekują pomocy choćby miałoby to być tylko udzielenie zgody na tranzyt? Czy potrafią uszanować prawo Polskie, mienie Polskie, wojsko oraz inne służby Polskie?
4. Czy owi ludzie nie są na usługach innego wrogiego państwa, które swoją polityką zagraża Polsce?
Jednym z filarów teologii moralnej jest zasada ordo Caritas (porządek miłości). Nie ma miłości bez odpowiedzialności. Zasada ta każe w pierwszej kolejności zadbać o „własne dzieci” własny kraj i nie dlatego że ktoś jest konsumpcyjnym egoistą ale dla poszanowania prawa osób które mogą być zagrożone przez migrantów. To odpowiedzialność rządzących wobec własnych obywateli.
Znany publicysta Tomasz Terlikowski twierdzi, że zasadą ordo caritas zasłaniają się konserwatywni myśliciele i nie można jej zastosować wobec migrantów na granicy wschodniej. Otóż zasada ta nie tylko nie jest konserwatywna (a konserwatyzm brzmi pejoratywnie) ale jest uniwersalna. To znaczy że stosuje się ją zawsze, to znaczy że odstąpienie od tej zasady jest niemoralne. Dodam tylko że Pan Terlikowski nie jest teologiem stąd może taki błąd teologiczny.
Tzw. migranci na wschodniej granicy jak już wiemy są elementem polityki Łukaszenki i Putina, są agresywni wobec polskich służb a ci którym udziela się pomocy na terenie Polski, dewastują mienie, narzekają na wyżywienie i domagają się łamania Polskiego prawa. W myśl słów JP II ludzie ci nie tylko nie spełniają zasady otwartości, ale są agresorami. A każdy, kto narusza siłą granicę czyjegoś państwa jest agresorem i najeźdźcą.
Dlatego też nie mogą być stosowane wobec nich zasady którymi Kościół każe traktować migrantów.
Papież Franciszek na 107 światowy dzień pokoju w swoim orędziu zwraca się do wszystkich kobiet i wszystkich mężczyzn (a nie tylko do katolików) aby budować jedno „my”. „Do wszystkich mężczyzn i kobiet na świecie kieruję mój apel, abyśmy podążali razem ku coraz szerszemu „my”, abyśmy odbudowali rodzinę ludzką, by razem tworzyć naszą przyszłość sprawiedliwości i pokoju, upewniając się, że nikt nie zostanie wykluczony”.
Niestety pewne obszary kulturowe nie tylko nie są otwarte, ale są ekspansywne, chcą narzucić swoją kulturę, swoje obyczaje i religię. Widzimy co dzieje się na zachodzie, jak wzrosła przestępczość i prześladowania. Wystarczy spojrzeć na niedawny bunt migrantów w ośrodku w Wędrzynie, nie wspomnę już o samej granicy. Dla tych ludzi „chcieć” jest jedynym prawem. W ich mniemaniu „chcę” znaczy „żądam”. Kojarzy mi się Edward Alexander Crowley, znany niegdyś satanista którego hasłem było „Czyń wedle swej woli będzie całym Prawem”.
Niestety ostatnio słyszy się, że chrześcijaństwo nakazuję wpuszczać migrantów w myśl miłości nieprzyjaciół. I tutaj pojawia się kolejny błąd, ponieważ miłość nieprzyjaciół nie zakazuje nam obrony przed nimi a nawet pozwala użyć broni jeśli stwarzają zagrożenie. Miłość nieprzyjaciół polega na tym, że nie czynimy im krzywdy a nie na tym, że pozwalamy się krzywdzić.
Warto na przytoczyć słowa Katechizmu.
KKK 2265 Uprawniona obrona może być nie tylko prawem, ale poważnym obowiązkiem tego, kto jest odpowiedzialny za życie drugiej osoby. Obrona dobra wspólnego wymaga, aby niesprawiedliwy napastnik został pozbawiony możliwości wyrządzania szkody. Z tej racji prawowita władza ma obowiązek uciec się nawet do broni, aby odeprzeć napadających na wspólnotę cywilną powierzoną jej odpowiedzialności.
KKK 2266 Wysiłek państwa, aby nie dopuścić do rozprzestrzeniania się zachowań, które łamią prawa człowieka i podstawowe zasady obywatelskiego życia wspólnego, odpowiada wymaganiu ochrony dobra wspólnego. Prawowita władza publiczna ma prawo i obowiązek wymierzania kar proporcjonalnych do wagi przestępstwa.
Papież Franciszek mówi również o prawie do nieemigracji. „38. Niestety, inni są „pociągnięci kulturą zachodnią, mając niekiedy nierealistyczne oczekiwania, które narażają ich na poważne rozczarowania. Handlarze ludźmi, pozbawieni skrupułów, często powiązani z kartelami narkotykowymi i przemytem broni, wykorzystują słabość migrantów, którzy na swej drodze nazbyt często napotykają przemoc, handel ludźmi, wyzysk psychologiczny, a także fizyczny i niemożliwe do opisania cierpienia”[37]. Emigrujący „doświadczają oddzielenia od środowiska, z którego pochodzą, a często także wykorzenienia kulturowego i religijnego. Zerwanie kontaktu dotyczy również wspólnot, z których pochodzą, a które tracą członków najbardziej energicznych i przedsiębiorczych, oraz rodzin, szczególnie w przypadku migracji jednego lub obojga rodziców, pozostawiających swoje dzieci w kraju pochodzenia”[38]. Dlatego też „przed prawem do emigracji trzeba realizować prawo do nieemigrowania, to znaczy do możliwości pozostania na własnej ziemi”[39]. (FRATELLI TUTTI)
W świetle powyższych słów widzimy że bezmyślna pomoc może stać się przyczynkiem do szerszego zła. Oczywiście rzeczą bezsporna jest że należy udzielić pomocy w sytuacji zagrażającej życiu, ale tylko wtedy kiedy pomoc ta nie okaże się jedynie wsparciem agresora.
Znając ekspansywną kulturę najeźdźców oraz obserwując doświadczenie innych państw mamy prawo kształtować swój kraj w bezpieczny dla nas sposób. Tylko głupcy nie uczą się na błędach innych.
CHWAŁA OBROŃCOM GRANIC