https://wp.naszdziennik.pl/2016-12-17/258347,zakazana-kultura.htm

dr Dorota Frączek 7. XI.2016
ZAKAZANA KULTURA
Etymologicznie słowo kultura pochodzi od łacińskiego słowa colere, co znaczy pielęgnować, dbać kształcić albo od cultus agri czyli uprawa roli. Można mówić o kulturze masowej, narodowej, osobistej, o kulturze materialnej, niematerialnej, duchowej aż wreszcie o kulturze jako o cywilizacji.
Nie jest moim zamiarem przedstawienie tutaj rozprawki na temat pojęcia „kultura” a jedynie pragnę podzielić się refleksją na temat pięknej i bogatej kultury polskiej, która okazuje się być dyskryminowana.
Pytanie nauczycielki
Jestem mamą dwudziestoletniego Pawła cierpiącego na autyzm. Paweł uczy się w Zespole Szkół Specjalnych i ma prowadzone nauczanie indywidualne w domu. Na początku listopada nauczycielka, która prowadzi z Pawłem lekcje zadała mi pytanie czy może z Pawłem przerabiać tematy świąteczne to znaczy czy może mówić o św. Mikołaju, o Świętach Bożego Narodzenia i o choince i czy może robić z nim świąteczne dekoracje. Początkowo nie wiedziałam o co jej chodzi i właściwe jaki ma dylemat. Opowiedziała mi wtedy krótką historyjkę o tym jak pewnego razu wybierała się do domu jednego z uczniów na nauczanie indywidualne i zapakowała świąteczne pomoce dydaktyczne. Na szkolnym korytarzy spotkała ją pani dyrektor, która widząc ten świąteczny arsenał zatrzymała ją i kazała wszystko powyjmować. Powiedziała, że rodzice dziecka do którego idzie są innego wyznania i że mogliby mieć pretensje o te świąteczne pomoce.
Na pytanie nauczycielki o zgodę na tematykę świąteczną odpowiedziałam, że nawet gdybym była niewierząca to nie mogłabym pozwolić sobie na to aby nie zapoznawać mojego syna z kulturą w której żyje.
Pytanie retoryczne do dyrektorki szkoły.
Tak się zastanawiam dlaczego pani dyrektor nie zapytała mnie o zdanie jak obchodziła w szkole halloween. Bez zgody rodziców wprowadza jakiś element nie tylko obcy, sztucznie przenoszony z obcej kultury, ale wręcz sprzeczny z tradycją chrześcijańską. Dlaczego uznała, że promowanie jednej kultury wymaga zgody rodzica a promowanie innej kultury nie wymaga takiej zgody. A może tutaj nawet nie o zgodę chodzi bo przecież pani dyrektor nie wiedziała czy rodzice tego dziecka do którego nauczycielka wybierała się z pomocami świątecznymi będą mieli pretensję czy nie, nie kazała się nawet najpierw zapytać ich o zgodę. Ona sama podjęła taką decyzję, że tego dziecka z innej wiary nie należy zapoznawać z kulturą narodową kraju w którym żyje. Przecież lekcje z tym dzieckiem miały polegać na przedstawieniu tego, że jest w Polsce taka świąteczna tradycja. Nikt nie chciał przecież przeprowadzać z nim lekcji religii.
Obawy
Jeszcze do niedawna martwiliśmy się, że Święta Bożego Narodzenia są skomercjalizowane, że pośród choinkowego blichtru trudno znaleźć Nowonarodzonego Zbawiciela. Że obchodzenie świąt przerasta swoją formą ich treść, że za dużo jedzenia, zakupów i prezentów i że za wcześnie pojawiają się wystawy świąteczne. Dzisiaj niektórych drażni nawet ten pusty blichtr, te wystawy świąteczne i wigilijna tradycja kulinarna, bo kto wie może komuś przyjdzie do głowy, że te światełka choinkowe to symbol Światłości Świata która na świat przychodzi. I choć te światełka i ta cała tradycja pisana przez małe „t” to tylko cień prawdziwego sensu Świąt to coraz częściej słychać jak się okazuje nie tylko na zachodzie, że i tego się boją, że i to przeszkadza. I znowu przewrotnie i perfidnie pod płaszczykiem poszanowania czyjeś wolności krzyczą coraz głośniej, że kultura bożonarodzeniowa jest zakazana bo przecież może kogoś urazić.
Inni mają prawo do promowania obcej mi kultury, do sprzedaży pism pornograficznych, a nawet chcą mieć prawo do zabijania tłumacząc że przecież do tego wszystkiego nikt mnie nie zmusza, że mogę sama wybrać. Tylko ja jako chrześcijanka nie mam prawa do promowania swojej wiary do promowania materialnego wyrazu mojej kultury duchowej bo przecież moja kultura, kultura chrześcijańska, kultura Miłości i życia może kogoś urazić.
Jestem za tym aby tę kulturę duchową, ten sens Świąt Bożego Narodzenia jak najbardziej wyrażać w sposób materialny i zewnętrzny a szczególnie dzisiaj kiedy jest to zwalczane.
Jestem przekonana że, ten cały świąteczny image nie przeszkodzi nikomu w duchowym przeżywaniu świąt a tym którzy poprzestają tylko na zewnętrznej formie może pomóc, może zaświta komuś w głowie że gipsowa figurka dzieciątka Jezus w żłóbku nie odmieni ich życia jeśli Jezus prawdziwie nie narodzi się w ich sercach.
Coś musi w tym być skoro przeszkadza to nawet pani dyrektor w szkole